Rety, rety... Zasypało i nadal sypie. Nawet pies nie chce iść na dwór, staje w drzwiach z wysuniętym na zewnątrz nosem i wzrokiem pyta: Muszę ??? Eh...
Zielonapirania
środa, 14 kwietnia 2021
Kocham RODO
czwartek, 8 kwietnia 2021
Robale
Poprzedniej nocy nie spałam. Męczyła mnie wizja robali, kleszczy znaczy się. Miałam wrażenie, że po mnie łażą, cały czas coś mnie na skórze drapało, miziało, łaskotało... pazury w ruch, wyobraźnia podsuwała mi niepokojące myśli i obrazy, paranoja jakaś:) Pierwszy raz kleszcza zobaczyłam mając 40 lat nad jeziorem Łuknajno na Mazurach, potem nie widziałam przez ponad 12-13 lat, a potem pojawiały się co jakiś czas, sporadycznie, w związku z posiadaniem kota. Kotek z obróżką przeciw kleszczom i pokropiony stosownymi kropelkami nie dał mi wielu okazji, by zacieśnić znajomość z kleszczami. Pies to co innego! Urodzaj, a właściwie klęska urodzaju kleszczy w tym roku jest ogromna. Przynoszę je na rękawiczkach, spodniach, na szaliku, na psiej smyczy. Pies po każdym wyjściu jest jeszcze na dworze przed domem czesany, oglądany i nie ma dnia, żeby jakiegoś na sobie nie przywlókł, a najczęściej kilka. A zdarza się, że nie zauważę dziada i po kilku godzinach zdejmuję z psa kleszcza już opitego jego krwią. Brzydzę się tym robactwem okropnie. Psu nie pomogła zaaplikowana tabletka od kleszczy, choć tania nie była. A miała być skuteczna, jednak nie odstrasza kleszczy. Zatem w drodze paczka z kroplami na skórę dla psa (kotu w tej formie zaaplikowałam i to go chroni) oraz dla obydwu zwierzaków dodatkowo specjalne obroże oraz na wszelki wypadek jeszcze spray na okazjonalne popryskanie. Tylu kleszczy co w tym roku nie widziałam łącznie przez całe swoje życie. Przestałam chodzić do lasu i na łąki, kiedy wnuczka przyniosła kleszcza na czapce. Chodzę teraz po polach:) No bo przecież nie będę psa wyprowadzać na drogę szybkiego ruchu:) Oczywiście mam pojęcie o tym, że na polach może być tyle samo kleszczy co gdzie indziej, jednak świadomość, że idąc nie ocieram się o gałęzie, wysoką trawę i krzewy daje mi poczucie względnego spokoju.
Znów mi się chce drapać, bo mnie wszystko swędzi na samą myśl..;) Co ta psychika z człowiekiem robi:)
Dyskretnie przepytałam moją młodzież na okoliczność wolnego weekendu najbliższego dacie urodzin i okazuje się, że pracują, jak nie jedno to drugie lub trzecie, poczułam się zatem zwolniona ze świętowania i daruję sobie tort z taką ilością świeczek, że powietrza w płucach by mi zabrakło do ich zdmuchnięcia. Nigdy nie obchodziłam urodzin, w mojej rodzinie nie ma tego zwyczaju, więc może nikt nie zauważy, choć córka już z miesiąc temu pytała, co bym chciała na urodziny. Liczę jednak, że w ferworze pakowania się w związku z przeprowadzką na własne mieszkanie, nie przypomni sobie nagle o tej wątpliwej okazji do świętowania. Bo co tu świętować ? Że człowiek coraz starszy i powoli rdzewieje ? No, niedoczekanie!:) Prezent sama sobie kupiłam, dostarczą mi właśnie w urodziny, o taki:
Zdjęcie jest ze strony sprzedawcy, ale mam nadzieją, że w mojej sypialni będzie tak samo dobrze wyglądało:) Szerokie 2-osobowe łoże, całe tylko dla mnie:) I nowy gruby materac.
No i tak sobie tu klepię w klawiaturę, a tymczasem czeka na mnie książka. Jutro nie muszę rano się zrywać, więc poczytam, szczególnie, że ostatnie dwa wieczory poświęciłam na oglądanie serialu. Kto ma Netflixa, zachęcam do obejrzenia "Ósmej ofiary", tylko 8 odcinków:) Tu jest krótki opis i trailer: Ósma ofiara Jest napięcie, wciąga nieźle, a zakończenie... zostawia człowieka z niezłym kacem.
No i oczywiście trzecią część Shtisela polecam! Obejrzałam do ostatniej minutki, kocham ten serial:) I wcale mnie nie zmartwiło to, że Akiva jednak nie spędzi życia z dziewczyną, z którą ożenił się na koniec drugiego sezonu, bo jej po prostu nie lubiłam i mi jej nie żal z powodu tego, co się z nią stało:)
Więcej grzechów serialowych nie pamiętam, ciężko mi znaleźć coś fajnego wśród nic niewartych produkcji. Zatem wracam do książki, na tapecie "Rosyjski romans"( bynajmniej nie romans ) Meira Shaleva. Powieść opowiada o osadnictwie w Palestynie Żydów Drugiej Aliji (1904 - 1913) przybyłych głównie z Rosji. cyt. z blurby "To historia o mężczyznach harujących w pocie czoła, uczących się ziemi od nowa, z nadludzkim wysiłkiem osuszających i przekształcających bagno w ziemię uprawną i miejsce do życia. To epos o rolnikach i postaciach niezwykłych – każdy z nich to ekscentryk, owiany legendą jeszcze za życia. To opowieści, które na długo zapadają w pamięć: o uroczystości obrzezania Abrahama, pierwszego dziecka urodzonego na ziemi obiecanej, o krwiożerczej hienie i zdziczałym perskim kocie imieniem Bułhakow, o założeniu cmentarza, który „wzbudza zawiść we wszystkich, oprócz tych, którzy byli na nim pogrzebani”.
Tak, że tak...No to dobranoc:)
niedziela, 4 kwietnia 2021
Przyszla
Małymi kroczkami i powoli, ale jednak przyszła. Spacery stały się przyjemniejsze w poszukiwaniu jej śladów. Na razie ledwo je widać, ale i tak cieszą. Teraz czas się podzielił na "przed świętami" i na "po świętach". Wcześniej była zima, teraz już wiosna, choć nadal jeszcze szara i choć święta jeszcze trwają. Jedynie trawa lekko się zieleni, ale niedługo nastąpi wybuch. Wielki wybuch kolorów, niech tylko bardziej przygrzeje.
Nadal lecą żurawie, na zdjęciu nieba nad dachem można znaleźć sznureczek ptaków.
Zaraz zaserwuję gościom świąteczny obiad, potem pójdziemy na spacer i wieczór będzie już.moj.
Spokojnych Świąt każdemu, jak sobie zażyczył:)